Robiąc dziś
porządki odkopałam zeszyt. Zeszyt nie byle jaki. O odchudzaniu. Powyklejany
wycinkami z gazet na temat odżywiania i ćwiczeń. No i jak policzyłam zrobiłam
go jakieś 10 lat temu. Kiedyś nie było internetu (czy to w ogóle możliwe?! :P)
i gazety były częstym źródłem informacji.
{Apropos, internet i komputery poznałam DOPIERO
będąc w szóstej klasie podstawówki, a w domu rodzice kupili komputer
i założyli nam internet, jak już byłam w
gimnazjum. Dodam, że internet był płatny na godziny. Zawsze mieliśmy limity, bo
przy trójce dzieci to wiadomo :) }
Look w mój zeszyt :P |
A czemu to
ja tu tak ni z gruchy ni z pietruchy o
odchudzaniu?
A no bo mój M. wziął się za siebie i schudł przez 2 miesiące 10 kg (oklaski). A ja nic (chlip chlip). To znaczy, nie żebym się odchudzała…
A no bo mój M. wziął się za siebie i schudł przez 2 miesiące 10 kg (oklaski). A ja nic (chlip chlip). To znaczy, nie żebym się odchudzała…
Jak tak zobaczyłam jak mu gacie z tyłka spadają, jak bluzki, w których 2 miesiące
temu chodził teraz wyglądają jak worki
to jestem pełna podziwu. Ja też chcę, żeby moje bluzki na mnie wisiały, spodnie
spadały, sukienki były za szerokie, a swetry za duże.
I co by tu zrobić, żeby schudnąć nie odchudzając się? Ktoś ma jakieś pomysły? :D
I co by tu zrobić, żeby schudnąć nie odchudzając się? Ktoś ma jakieś pomysły? :D
A teraz
serio. Wdrażam program dietetyczny (który to już raz??). Uzbierało się kg do zrzucania to będę
zrzucać.
Rozpisałam
sobie ilość posiłków (dziennie 4):
Śniadanie
Np.
jajecznica, owsianka, kasza jaglana na słodko, serek wiejski
II śniadanie
Owoc +
herbata zielona
Obiad
Zupy, kasze
z warzywami, surówki z chudym mięsem
Kolacja
Lekkie sałatki,
surówki
Co wyrzucam?
MĄKĘ PSZENNĄ. CHLEB. MAKARONY. SERY ŻÓŁTE. CUKIER. SŁODYCZE.
Ograniczam :
Kawę. Ziemniaki.
Zamieniam:
chleb-> chleb chrupki (przynajmniej na początku), cukier -> miód, stewię,
słodycze-> orzechy
PRZYKAZANIA dla mnie:
1. Nie zjadaj kaszki dziecka, która to została po jego karmieniu.
2. Nie
pożądaj czekolady, którą wcina twoja szczupła siostra.
3. Rusz
tyłek zamiast spać/leżeć/bezproduktywnie siedzieć i ćwicz.
4. Jak
przychodzi kryzys podejdź do lustra i spójrz w nie.
5. Pij, pij,
pij wodę.
6. Nie bierz
chrupek, którymi karmi cię twe dziecię.
7. Kupuj
rzeczy o dwa rozmiary mniejsze – na zmotywowanie.
Co zrobił M. że jest go mniej?
Oprócz tego, że w pracy ma teraz dużo ruchu zrobił tylko jedną rzecz - zrezygnował z jedzenia kolacji. Dla mnie nie do zrobienia :/
Biorę się za siebie. Skoro nawet mój mąż potrafił schudnąć (od kilku lat bezskutecznie próbowałam go namówić na zgubienie paru kilo, myślałam, że się to już nigdy nie wydarzy) to i ja dam radę. Dawno już miałam tak na serio potraktować się dietą, teraz czuję się jakby bardziej zmotywowana. Czuję jakiś nieformalny wyścig "kto więcej zrzuci" i już wpadam w sidła rywalizacji :D
Wszelkie wsparcie mile widziane ;)
Czy ktoś oprócz mnie też w boju z tłuszczykiem ?? :)
Anlavena
Powodzenia! Najgorzej jest zacząć.
OdpowiedzUsuńNajgorzej zacząć, ciężko wytrwać :) Nie ma łatwo :]
OdpowiedzUsuńzamiast chleba chrupkiego polecam razowy :) generalnie moja dietetyczka go odradza. Tak to wszystko wygląda świetnie, zbilansowane itd :) Ja już cukier rzuciłam i niesamowicie dumna się czuję, gdy jestem w gościach i ktoś pyta ile słodzę, a ja odpowiadam: nie słodzę! :D
OdpowiedzUsuńpowodzenia i wytrwałości :)
ii gratulację dla partnera
Chyba zamienię na razowy :) Narazie spróbuję rozstać się z chlebem na jakiś czas. Dobrze nam zrobi takie rozstanie. Gratuluję "rzucenia" cukru. Ja też już od dłuższego czasu niczego nie słodzę i teraz nie wyobrażam sobie wypić kawy czy herbaty z cukrem :)
OdpowiedzUsuń