29 stycznia 2014

A wszystko przez M.

Robiąc dziś porządki odkopałam zeszyt. Zeszyt nie byle jaki. O odchudzaniu. Powyklejany wycinkami z gazet na temat odżywiania i ćwiczeń. No i jak policzyłam zrobiłam go jakieś 10 lat temu. Kiedyś nie było internetu (czy to w ogóle możliwe?! :P) i gazety były częstym źródłem informacji. 
{Apropos, internet i komputery poznałam DOPIERO będąc w szóstej klasie podstawówki, a w domu rodzice kupili komputer i założyli nam internet, jak już byłam w gimnazjum. Dodam, że internet był płatny na godziny. Zawsze mieliśmy limity, bo przy trójce dzieci to wiadomo :) }



Look w mój zeszyt :P



A czemu to ja tu tak ni z gruchy ni z pietruchy  o odchudzaniu?
A no bo mój M. wziął się za siebie i schudł przez 2 miesiące 10 kg (oklaski). A ja nic (chlip chlip). To znaczy, nie żebym się odchudzała… 
Jak tak zobaczyłam jak mu gacie z tyłka spadają, jak bluzki, w których 2 miesiące temu chodził  teraz wyglądają jak worki to jestem pełna podziwu. Ja też chcę, żeby moje bluzki na mnie wisiały, spodnie spadały, sukienki były za szerokie, a swetry za duże.
 I co by tu zrobić, żeby schudnąć nie odchudzając się? Ktoś ma jakieś pomysły? :D

A teraz serio. Wdrażam program dietetyczny (który to już raz??). Uzbierało się kg do zrzucania to będę zrzucać.

Rozpisałam sobie ilość posiłków (dziennie 4):

Śniadanie
Np. jajecznica, owsianka, kasza jaglana na słodko, serek wiejski

II śniadanie
Owoc + herbata zielona

Obiad
Zupy, kasze z warzywami, surówki z chudym mięsem

Kolacja
Lekkie sałatki, surówki

Co wyrzucam? MĄKĘ PSZENNĄ. CHLEB. MAKARONY. SERY ŻÓŁTE. CUKIER. SŁODYCZE.
Ograniczam : Kawę. Ziemniaki.
Zamieniam: chleb-> chleb chrupki (przynajmniej na początku), cukier -> miód, stewię, słodycze-> orzechy


PRZYKAZANIA dla mnie: 

1. Nie zjadaj kaszki dziecka, która to została po jego karmieniu.
2. Nie pożądaj czekolady, którą wcina twoja szczupła siostra.
3. Rusz tyłek zamiast spać/leżeć/bezproduktywnie siedzieć i ćwicz.
4. Jak przychodzi kryzys podejdź do lustra i spójrz w nie.
5. Pij, pij, pij wodę.
6. Nie bierz chrupek, którymi karmi cię twe dziecię.
7. Kupuj rzeczy o dwa rozmiary mniejsze – na zmotywowanie.

Co zrobił M. że jest go mniej?
 Oprócz tego, że w pracy ma teraz dużo ruchu zrobił tylko jedną rzecz - zrezygnował z jedzenia kolacji. Dla mnie nie do zrobienia :/ 

Biorę się za siebie. Skoro nawet mój mąż potrafił schudnąć (od kilku lat bezskutecznie próbowałam go namówić na zgubienie paru kilo, myślałam, że się to już nigdy nie wydarzy) to i ja dam radę. Dawno już miałam tak na serio potraktować się dietą, teraz czuję się jakby bardziej zmotywowana. Czuję jakiś nieformalny wyścig "kto więcej zrzuci" i już wpadam w sidła rywalizacji :D

Wszelkie wsparcie mile widziane ;)

Czy ktoś oprócz mnie też w boju z tłuszczykiem ?? :)

Anlavena







4 komentarze:

  1. Powodzenia! Najgorzej jest zacząć.

    OdpowiedzUsuń
  2. Najgorzej zacząć, ciężko wytrwać :) Nie ma łatwo :]

    OdpowiedzUsuń
  3. zamiast chleba chrupkiego polecam razowy :) generalnie moja dietetyczka go odradza. Tak to wszystko wygląda świetnie, zbilansowane itd :) Ja już cukier rzuciłam i niesamowicie dumna się czuję, gdy jestem w gościach i ktoś pyta ile słodzę, a ja odpowiadam: nie słodzę! :D
    powodzenia i wytrwałości :)
    ii gratulację dla partnera

    OdpowiedzUsuń
  4. Chyba zamienię na razowy :) Narazie spróbuję rozstać się z chlebem na jakiś czas. Dobrze nam zrobi takie rozstanie. Gratuluję "rzucenia" cukru. Ja też już od dłuższego czasu niczego nie słodzę i teraz nie wyobrażam sobie wypić kawy czy herbaty z cukrem :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za każde pozostawione słowo :) SPAMowi mówię stanowcze NIE. Komentujących także staram się odwiedzać :]

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...